Dzisiaj ponownie o solidarnej odpowiedzialności dewelopera i generalnego wykonawcy za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy, na tle pewnej historii z placu budowy.
Na początku było jak w bajce.
Deweloper zawarł umowę o roboty budowlane z generalnym wykonawcą. Generalny wykonawca, zgodnie z umową, przedstawił deweloperowi umowy z podwykonawcami, które deweloper zaakceptował. Jednakże na końcowym etapie budowy, gdy atmosfera, w związku ze zbliżającym się terminem odbioru końcowego, była już gorąca, generalny wykonawca zlecił wykonanie prac wykończeniowych pewnej firmie budowlanej (dla ułatwienia nazwijmy ją „X”), z którą nie zawarł umowy pisemnej (wszystkim się już bardzo śpieszyło).
Deweloper wiedział, że firma X prowadziła prace wykończeniowe, bowiem brała ona udział w odbiorze końcowym inwestycji (dlaczego jest to istotne, pisałam w jednym z ostatnich moich wpisów na blogu pt. Solidarna odpowiedzialność dewelopera i podwykonawcy). Inwestycję zakończono, a po kilku miesiącach przyszło do dewelopera wezwanie do zapłaty, bowiem generalny wykonawca (z różnych przyczyn) nie wypłacił firmie X całego, należnego je wynagrodzenia za wykonane prace wykończeniowe.
A teraz – zagadka.
Czy deweloper powinien się przejmować żądaniem firmy X?
Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w treści art. 6471 § 4 Kodeksu cywilnego. Otóż do zawarcia przez generalnego wykonawcę umów z podwykonawcami wymagana jest forma pisemna, zastrzeżona pod rygorem nieważności. Umowa między generalnym wykonawcą, a podwykonawcą zawarta bez zachowania tej formy, jest nieważna. Nieważność tej umowy prowadzi zaś do wyłączenia solidarnej odpowiedzialności dewelopera.
Może on zatem spać spokojnie. Nie ma pisemnej umowy – nie ma solidarnej odpowiedzialności dewelopera.
A co jeśli umowa o roboty budowlane między deweloperem, a generalnym wykonawcą zawarta jest jedynie w formie ustnej? A to już zupełnie inna bajka…. 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }