Nie mam dziś niestety dla Państwa dobrych wiadomości.
Okazuje się, że Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju szykuje Państwu – Szanowni Deweloperzy – prawdziwą rewolucję w zasadach uzyskiwania decyzji o warunkach zabudowy. Projekt ustawy zmieniającej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jest już po konsultacjach publicznych.
Pokusiłam się o analizę proponowanych przez Ministerstwo zapisów i uważam, że jeśli wejdą one w życie, to bez wątpienia odbije się to negatywnie na branży deweloperskiej. Biorąc pod uwagę warunki, jakie będą konieczne do spełnienia – uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy może stać się sytuacją wyjątkową.
Przede wszystkim, absolutną nowością jest wprowadzenie na etapie postepowania w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy obowiązku uzyskania przez organ prowadzący postępowanie opinii rady gminy wskazującej na brak sprzeczności planowanego przez wnioskodawcę sposobu zagospodarowania i korzystania z terenu z polityką przestrzenną gminy wyrażoną w studium, zwłaszcza w szczególności w zakresie planowanego sposobu zagospodarowania i użytkowania terenów.
Można zrozumieć, jaki był cel wprowadzenia takiego obowiązku – wyeliminowanie chaosu przestrzennego i zapewnienie realizacji inwestycji zgodnych z koncepcją urbanistyczną miasta. Nie mniej jednak w mojej ocenie – jest to mocno dyskusyjne.
Przede wszystkim studium nie jest aktem prawa miejscowego, zatem jego ustalenia wiążą wyłącznie gminy – w zakresie uchwalania miejscowych planów. Ponadto nie wiadomo, w jakim trybie rada gminy miałaby wydawać takie opinie. W uzasadnieniu do projektu jest mowa o uchwale, jednak nie wynika to wprost z projektu. Jeśli w tym zakresie rada gminy miałaby wypowiadać się w formie uchwały, to z całą pewnością wydłuży jeszcze bardziej i tak już długo trwające postępowania w sprawie uzyskania decyzji WZ.
Rodzi się również pytanie – jak będą postępowały organy w sytuacji, gdy opinia rady gminy będzie negatywna? Obawiam się, że może to doprowadzić do tego, że o realizacji konkretnej inwestycji, w praktyce będzie faktycznie decydowała grupa radnych, a nie organ administracyjny.
Niewątpliwie konieczność uzyskania opinii rady gminy w kwestii braku sprzeczności planowanego przez dewelopera sposobu zagospodarowania terenu, z określonym w studium sposobem zagospodarowania, może również w istotny sposób ograniczyć możliwość realizacji inwestycji na terenach pozbawionych planu. Obecnie, nawet jeśli planowana inwestycja jest sprzeczna ze studium, albowiem ma być realizowana np. na terenach przeznaczonych na zieleń, to zasadniczo nie ma przeszkód w uzyskaniu decyzji o warunkach zabudowy. Po nowelizacji, może być to niemożliwie. Zmniejszy się zatem w sposób istotny liczba dostępnych na rynku nieruchomości możliwych do zainwestowania przez deweloperów.
Najbardziej zadziwiający wydaje się jednak wymóg, uzyskania dodatkowej opinii rady gminy – w przypadku wniosku dotyczącego nowej zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej lub wielorodzinnej. Opinia ta, w odniesieniu do położenia terenu inwestycji w stosunku do najbliższego publicznego przedszkola i do najbliższej publicznej szkoły podstawowej, ma wskazywać, iż odległość ta jest mniejsza niż odległości, o których mowa w ustawie o systemie oświaty (obecnie 3 km). Gdyby odległość ta była większa, wówczas opinia rady gminy ma potwierdzać zgodę gminy na poniesienie ewentualnych kosztów transportu i opieki nad dzieckiem, wynikających z obowiązku ustawowego.
Co w praktyce taki wymóg będzie oznaczał dla deweloperów?
Na pewno przy podejmowaniu decyzji o zakupie nieruchomości pod kolejną inwestycję mieszkaniową, będą musieli brać pod uwagę, w jakiej odległości zlokalizowana jest od najbliższego publicznego przedszkola, czy szkoły. W przeciwnym razie, realne będzie ryzyko negatywnej opinii rady gminy i odmowy wydania decyzji WZ.
Jednak najwięcej kontrowersji, budzi w moim zdaniem, radykalna zmiana przesłanek wydawania decyzji WZ. Ale na ten temat napiszę Państwu w kolejnym wpisie na blogu.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }