Dziś, na koniec dnia mała zagadka: co jest na tym zdjęciu?
Ciekawe, czy Państwo zgadniecie? 🙂
…………………….
……………………
A oto i odpowiedź: karty do gry memory – ulubionej gry przedszkolaków 🙂 Te ze zdjęcia, własnej produkcji, rozdawała dziś moja córka mówiąc do mnie: „mama, no graj!” 🙂
W biznesie deweloperskim też często prowadzi się grę – grę o klienta, grę o pozyskanie jak najlepszej nieruchomości pod nowy projekt, grę z czasem, by zdążyć zrealizować inwestycję, nim rozstrzygnie się definitywnie sprawa zaskarżenia decyzji WZ, czy pozwolenia na budowę.
Bez wątpienia, to nie jest jednak łatwa i przyjemna gra, jak ta, w którą grałam dziś z moją córką.
To jasne.
Jedno natomiast jest pewne – jak w każdej grze, tak i w biznesie deweloperskim są pewne zasady i warto się ich trzymać. Bo – jak mnie uczono od dziecka – kłamstwo ma krótkie nogi, a nieuczciwość nigdy nie popłaca – zwłaszcza w biznesie, który opiera się na zaufaniu klienta.
Może ktoś powie: a cóż to za mądrości życiowe tu wypisuję.
Otóż Drodzy Państwo, piszę o tym wszystkim, nie bez powodu.
Nasza kancelaria prowadzi właśnie sprawę oszukanych przez dewelopera właścicieli lokali, które znajdują się w budynku, wybudowanym przez tegoż dewelopera z istotnymi odstępstwami od zatwierdzonego projektu budowlanego. Te odstępstwa polegały m. in. na tym, że w budynku, który miał być budynkiem jednorodzinnym o dwóch lokalach, zostało faktycznie stworzonych kilka lokali, choć w świetle obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego było to niedopuszczalne.
Ponieważ deweloper teoretycznie budował budynek jednorodzinny, po zakończeniu budowy zgłosił do nadzoru budowlanego, że zamierza przystąpić do użytkowania budynku i uzyskał zaświadczenie, że organ nie wniósł w tym zakresie sprzeciwu. Po tym zaś jak otrzymał zaświadczenie, przekształcił budynek jednorodzinny w wielorodzinny: wykonał prace budowlane, które ostatecznie pozwoliły mu na ustanowienie odrębnej własności kilku lokali – zamiast dopuszczalnych dwóch, a następnie sprzedał je na rzecz naszych Klientów.
Sprawa może i nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie sąsiedzi, którzy zwrócili uwagę na ten fakt organowi nadzoru. W związku tym, kiedy deweloper sprzedawał lokale, toczyło się już postępowanie w sprawie wykonanych przez niego odstępstw. Fakt ten deweloper jednak przed nabywcami zataił.
Wszystko wskazuje na to, że w związku z dokonanymi odstępstwami od projektu budowlanego, organ nadzoru wyda decyzję nakazującą naszym Klientom przywrócenie budynku do stanu zgodnego z prawem i że trzeba będzie taką decyzję bezwzględnie kwestionować zwłaszcza, że są argumenty przemawiające na korzyść Klientów. Nie mniej, póki sprawa się nie zakończy, właściciele mogą zapomnieć o tym, że uda się im się bez problemu sprzedać komukolwiek ich lokal.
Co ciekawe, deweloper, który z premedytacją oszukał swoich klientów, jest całkiem nieźle kojarzony na rynku deweloperskim. Dlaczego to zrobił? Dlaczego zagrał nie fair? I dlaczego teraz w ogóle nie poczuwa się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację?
Dobre pytanie…
Szkoda tylko, że taka jedna czarna owca robi całej rzeszy uczciwych i rzetelnych deweloperów czarny PR. Rozumiem, że w biznesie, jak w grze – nie ma sentymentów i że ktoś raz wygrywa, a raz przegrywa, ale uważam, że trzeba mieć w tym wszystkim choć trochę ludzkiej przyzwoitości.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }